Nowe zmiany w przepisach diagnostyki pojazdu. Stawiają przed rajdowcami jeszcze większe wyzwania niż dotychczas.

Nowe zmiany w przepisach diagnostyki pojazdu. Stawiają przed rajdowcami jeszcze większe wyzwania niż dotychczas.

Ostatnio świat polskich rajdów zmaga się nie tylko z koronawirusem, ale i nowym regulaminem diagnostyki pojazdu. Już teraz często okazuje się, że samochody rajdowe nie spełniają wymogów pojazdów drogowych. Pomimo tego, że mają sportowe pasy, kubełkowe fotele i klatki chroniące podczas dachowania, w dalszym ciągu nie mogą otrzymać zielonego światła.

Faktem jest, że polskie przepisy w tej kwestii nie są dobrze dopracowane i nierzadko trzeba umawiać się ze znajomym diagnostą. Niemniej jednak, wraz z wejściem nowych przepisów, to również ulegnie zmianie. Ustawa orzeka bowiem, że obowiązkiem diagnosty będzie też przesyłanie zdjęć badanego pojazdu.

Różnica pomiędzy pojazdem tradycyjnym a rajdowym

Należy wziąć pod uwagę, iż postęp technologiczny w motoryzacji sprawił, że samochody rajdowe znacznie oddaliły się od tradycyjnych pojazdów. Powodem są również bardziej skomplikowane systemy elektroniczne i zaostrzone wymagania w konstrukcji pojazdów rajdowych, ustanowione przez Międzynarodową Federację Samochodową (FIA). Złą wiadomością jest to, że wymogi FIA nie spełniają wymogów polskiego prawa o ruchu drogowym.

Jak wiadomo, samochody rajdowe poruszają się głównie na torach i innych obiektach zamkniętych. Jednakże bardzo często kierowcy muszą dojechać na miejsce, korzystając z dróg publicznych. To samo się tyczy, gdy jadą oddać samochód do punktu serwisowego. W takich wypadkach pojazdy rajdowe muszą mieć ważny przegląd. A nawet dwa. Każdy samochód rajdowy musi mieć aktualną licencję, jaką jest Książka Samochodu Sportowego PZM, a do tego przechodzić przegląd w Stacji Kontroli Pojazdów.

Skomplikowane przepisy i procedury

Przepisy robią się tutaj dość zagmatwane. Wygląda to tak, że samochód rajdowy, który można dopuścić do przemieszczania się po drogach publicznych, musi spełniać wymogi przepisów ruchu drogowego. Niemniej jednak, wtedy łamie przepisy rajdowe. Na przykład, pojazd na drogi publiczne musi mieć klakson, kierunkowskazy, pasy trzypunktowe, ABS itd. Z kolei samochody rajdowe nie mają i nie mogą mieć żadnej z tych rzeczy. Ponadto, w samochodach rajdowych instaluje się pasy sześciopunktowe, które są bardziej efektywne niż pasy trzypunktowe.

Warto też tutaj pamiętać o klatce samochodowej, zmodyfikowanym silniku i hamulcach, fotelach sportowych i ogromnych wlotach powietrza. Według polskiego prawa zbyt duże wloty nie pozwalają na montaż tablicy rejestracyjnej, a wożenie tablic wstawionych za szybą lub nalepek jest niedozwolone. Paradoksalnie, pomimo że samochody rajdowe wykazują wyższy stopień bezpieczeństwa niż pojazdy tradycyjne, nie mogą być dopuszczone do ruchu publicznego.

Kolejnym paradoksem jest to, że nowe samochody rajdowe, zakupione w salonach, nie muszą przechodzić przeglądu przez trzy lata. Jednakże spełniają te same wymogi, co używane samochody rajdowe. A jednak prawo nie zabrania im poruszania się po polskich drogach przez trzy lata.

Wszystkie pojazdy przeznaczone na rajdy powinny być traktowane jak pojazdy specjalne. Faktem jest, że bardzo różnią się od zwykłych pojazdów, podobnie jak koparki, spycharki, walce drogowe, czy kombajny. Jeżeli nic się w tej kwestii nie zmieni, rajdowców czekają kolejne zmagania z polskim prawem drogowym i kreatywne próby zaopatrzenia swoich czterech kółek w aktualny przegląd. Dla wielu będzie to obowiązkowa wizyta u znajomego diagnosty, który wszystkim zajmie się „pod stołem”. Ponadto, większość kierowców utrzymuje, że jest to jedyne rozwiązanie, aby mogli ścigać się na polskich torach.